środa, 19 listopada 2014

Manastirea Visina

To była kolejna niespodzianka od naszego fotograficznego anioła stróża. Tego dnia zaczęliśmy zwiedzanie od monastyru Lainici, gdzie przypadkiem z rozmowy z panem sprzedającym literaturę religijną i dewocjonalia (podstawowa znajomość języka rumuńskiego owocuje tu po wielokroć) dowiedzieliśmy się, że dzisiaj warto zajrzeć do monastyru Visina, który jest niedaleko przy drodze do Targu Jiu. Mieliśmy to w pamięci i jadąc w tamtą stronę zatrzymaliśmy się w pobliżu tego monastyru. O tym, że jest tutaj jakieś wielkie wydarzenie świadczyła spora ilość zaparkowanych wszędzie samochodów i policja kierująca ruchem. Po dojściu na teren monastyru okazało się, że jest tam tłum pielgrzymów i jakaś uroczysta msza. Nie wiedzieliśmy do końca, z jakiej to okazji. Sprawdziłem to dopiero po powrocie w Internecie. Okazało się, że była to uroczystość konsekracji nowo wybudowanego przyklasztornego kościoła i nadania mu wezwania Świętego Nikodema z Tismany. Msza prowadzona była przez wielebnego księdza Irineu, arcybiskupa i metropolitę Oltenii z miasta Craiova. Przy tej okazji wyświęcono też na księży dwóch diakonów. Poniżej krótki reportaż z tego wydarzenia.

Uroczysta msza przed kościołem.


 Arcybiskup Irineu


Nowo konsekrowany kościół

Pielgrzymi



Równolegle z trwającą mszą po przeciwnej stronie kościoła odbywało się święcenie potraw. Był to głównie chleb, ale też inne potrawy i napoje, np. domowej produkcji wino w plastikowych butelkach. Pieczywo miało obowiązkowo wbitą i zapaloną świeczkę. Wśród potraw było też coś na kształt tego, co w Polsce z tradycji wschodniej znamy jako kutię, tyle że tutaj uformowane to było na rodzaj "ciasta". Było to zrobione z pszenicy z cukrem i karmelem oraz bakaliami, Bardzo słodkie. Po poświęceniu było dzielone wśród współpielgrzymów i na miejscu zjadane.



Modlitwa nad poświęceniem potraw prowadzona była śpiewem przez duet księży.




Po ogólnym poświęceniu potraw przyszła pora na święcenie indywidualne. Wyglądało to tak, że osoby święcące pokarm wraz z księdzem trzymały go w dłoniach i "bujały" góra - dół podczas wypowiadania błogosławieństwa.




A potem przyszła pora na polewanie święconych potraw (głównie tego pszenicznego kutiopodobnego ciasta) dopiero co poświęconym winem z plastikowych butelek. 


Niektóre bochny były bardzo słusznych rozmiarów.

 Pielgrzymi




Procesja kończąca uroczystość. Na jej czele szła zakonnica ze "śmigłem", na którym młotkiem wystukiwała rytm. W kościele katolickim w tej roli występują zwykle kołatki. W kościele prawosławnym jest to tradycyjnie takie właśnie "śmigło". Jeśli ktoś zna jego fachową nazwę, to proszę o informację ;-). 




Księża przechodząc błogosławili wiernych


Jeden z nich był naprawdę okazałego wzrostu. Na tym zdjęciu nie stoi on na żadnym podwyższeniu, lecz na tym samym poziomie co pozostali wierni.



Z największą czcią traktowany był Arcybiskup Irineu, pod którego błogosławiące dłonie wszyscy podtykali głowy.



W tym momencie ja też zostałem pobłogosławiony.





Pielgrzymi



Zakonnicy uczestniczący w uroczystości




Przed opuszczeniem terenu klasztoru niemal każdy z wiernych zapalał świeczki w nowym kościele i umieszczał je w przeznaczonym do tego miejscu przed kościołem.

 



2 komentarze:

  1. To, jak to nazywasz śmigło, po słowiańsku nazywa się biło. Na polski można to przetłumaczyć mniej więcej jako 'klepadło'. Jest to drewniana deska z wyciętym uchwytem na dłoń, która spełnia funkcje dzwonu. 'Instrument' ten jest popularny w monasterach, w zwykłych cerkwiach praktycznie się go nie używa. Relacja bardzo ciekawa, zdjęcia interesujące :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za informację. Cieszę się, że relacja się podobała.;-)

    OdpowiedzUsuń